Witajcie!

Witajcie w moich skromnych progach! Na tym nowym blogu będziecie poznawać moje luźne opinie odnośnie aktualnych wydarzeń w świecie wrestlingu, a także będziecie mogli czytać moje diary. Zatem... możecie się rozgościć! :)

wtorek, 24 lutego 2015

FastLane to WrestleMania!

Przepraszam Was, że ostatnio nie pisałem nic na blogu, ale jakoś... po prostu brakowało weny. Postaram się to poprawić.

Za nami FastLane, czyli nowa gala PPV spod szyldu WWE, a także pierwsze RAW po niej. Przyznam, że mimo iż po Royal Rumble sądziłem iż tegoroczna Road to WrestleMania może być jedną z najsłabszych w ostatnich latach to te dwie gale nieco poprawiły mi humory.

Zacznijmy od FastLane, bo to w końcu nowe PPV i trzeba powiedzieć kilka zdań o tym. Sama gala raczej była traktowana jako zapychacz jeżeli chodzi o kalendarz PPV. Zaczęła się dobrze, bo choć sama walka Zigglera, Rowana i Rybacka z The Authority mnie nie interesowała to w końcu wrócił Randy Orton! Viper is back! Od razu posłał trzy razy RKO Outta Nowhere i zrobił to co najlepiej potrafi. Tutaj plus. Kolejny za to, że zmienili się właściciele pasów tag team. Niewielu chyba spodziewało się, że The Usos stracą tytuły mistrzowskie, a zdobędą je Cesaro i Tyson Kidd, którzy zostali połączeni, bo właściwie nie było na ich pomysłu na kariery solowe, a tu proszę... wyrosło nam The Hart Dynasty V2. Najbardziej oczekiwałem jednak na segment Triple H'a i Stinga. I choć Sting... nie powiedział żadnego słowa to swoje zrobił. Pogroził Hunterowi swoim kijem baseballowym i wskazał na logo WrestleManii, a pojedynek został oficjalnie potwierdzony. Ciekaw jestem ile razy Stinger pojawi się jeszcze na RAW... raz, dwa? 

Gala do połowy była ok. Później dla mnie obniżyła poziom. Walka kobiet, IC Title Match US Title Match i WWE WHC Title Match właściwie po mnie spłynęły, bo wyniki były raczej przewidywalne. Jedyna interesująca rzecz była przy walce Deana Ambrose'a z Bad News Barrettem, a właściwie to po niej, bo "Lunatic Fringe" zabrał sobie pas mistrzowski mimo iż go nie zdobył i odszedł z nim jak nigdy nic... Cena nie odklepał z Ruskiem (a szkoda!), ale został pokonany po dźwigni, co jest warte odnotowania. Nie był w stanie kontynuować pojedynku. A main event... po prostu był i się odbył. Nic się nie zmieniło jednak Vince'owi i kontynuuje title shot dla Romka.

Tyle jeżeli chodzi o FastLane. Przejdźmy do RAW. Mam wrażenie, że powrót Ortona bardzo pozytywnie wpłynęło na show. To spowodowało, że The Authority zajęło się dodatkowym problemem, a i jeden segment więcej z ważną postacią. Wokół Ortona tak naprawdę skupiła się większość gali. Segment otwierający, potem dwa segmenty wewnątrz The Authority no i main event po którym można się zastanawiać czy Randy rzeczywiście wrócił do Dyrekcji. Oczywiście dla mnie jest to tylko cisza przed burzą i Viper pewnie pójdzie na Rollinsa i dojdzie do ich starcia na WrestleManii. 

Z innych ważnych rzeczy: potwierdzono kolejny Andre The Giant's Memorial Battle Royal. Będzie też kolejne starcie Ruseva z Ceną. Bray Wyatt po raz kolejny skierował promo ku The Undertakerowi i zastanawia mnie czy Deadman wróci na jednym z najbliższych RAW i przyjmie wyzwanie, czy nie. Tak by the way, wyobrażacie sobie jakby na jednej tygodniówce pojawili się i Sting i The Undertaker? Wtedy dopiero można by mówić, że to rzeczywiście Road to WrestleMania na całego! 

Zastanawiają mnie jeszcze dwie rzeczy: co zrobią na WrestleManii z Danielem Bryanem i z pasami tag team. Jeżeli chodzi o Danielsona to ma dwie opcje: Dolph Ziggler albo Sheamus. Mi osobiście wydaje się, że w tej chwili bliżej mu do walki z Irlandczykiem, którego od kilku tygodniówek reklamują powrót. Może w końcu wróci jako heel i zmierzy się z Danielem? Wtedy do zrealizowania jest wspomniany przez ze mnie wcześniej triple threat match o IC Title. Jeżeli chodzi o pasy tag team to można zrobić walkę Cesaro&Kidd vs The Usos vs The Ascension vs Prime Time Players. Albo po prostu będzie zwykła walka Cesaro i Kidda z Samoańczykami.

Reasumując - zaczęło się coś dziać! I wreszcie, bo przez ostatnie tygodnie można było narzekać na poziom RAW... 

niedziela, 23 listopada 2014

Wciąż mam ciary...

Wciąż mam ciary. Przyznam, że przez niedzielę zastanawiałem się, czy warto zarywać niedzielną noc, by obejrzeć Survivor Series. Skusił mnie jednak Main Event. W końcu walka o władzę i kontrakty w WWE nie na co dzień się zdarza, a to rodziło jeszcze kilka ciekawych rozwiązań na rozpisanie walki. Jednak to co zobaczyłem... spowodowało, że nie zawiodłem się i zrekompensowało mi nieprzespaną noc przez oglądanie gali.

Zdjęcie tylko podkreśla czemu oglądając końcówkę gali i długo po niej miałem ciarki na całym ciele. STING! STING ZADEBIUTOWAŁ! Lepszego momentu Vince nie mógł znaleźć na jego debiut, jednak sposób i cała sytuacja... po prostu zelektryzowała wszystkich i zaskoczyła jak przerwanie streaku The Undertakera na WrestleManii trzydziestej przez Brocka Lesnara.

Jednak cała walka i otoczka była od początku naprawdę znakomita. Szybkie znokautowanie i odpadnięcie Marka Henry'ego. Niespodziewana eliminacja jako pierwszego Rybacka. No i w końcu... jeden z dwóch decydujących momentów. KO Punch od Big Showa w Johna Cenę, po czym olbrzym podał rękę Triple H'owi i wyeliminował z walki zarówno samego siebie jak i Cenę. Może akurat heel turn Showa już nie robi takiego wrażenia, bo co roku jest turnowany i to zaczyna mdlić... ale kto by się spodziewał, że Dolph Ziggler zostanie w ten sposób rozpisany?! On sam na trzech rywali: Luke'a Harpera, Kane'a i Setha Rollinsa. I wszystkich wyeliminował! On, nie Cena, który szybko odpadł, a był główną postacią tego feudu wraz z Authority! Do tego rozpisanie samej końcówki... Triple H pokazany jako ostatni sukinsyn gotowy do zrobienia wszystkiego, absolutnie wszystkiego, by zapewnić sobie władzę. Wola walki Zigglera... no i debiut Stinga! Kurcze... spodziewałem się tego bardziej na Royal Rumble, a tymczasem dostajemy to na Survivor Series, co tylko podkreśliło rangę tego PPV, a przecież przez rozpiskę walk szykował się co najwyżej przeciętna gala.

Historia stworzona ponownie na nowo. Jestem szczęśliwy, że jako fan wrestlingu mogłem obserwować debiut Stinga w WWE. Pytanie... czy pojawi się na najbliższym Monday Night RAW? No i co teraz ze sprawowaniem władzy w WWE? The Authority już nie będzie... więc chyba wróci rola Generalnego Managera. Ale kto nim będzie? Jedno PPV potrafiło zmienić obraz obecnego WWE na zdecydowanie lepszy i ciekawszy. A może Triple H zacznie walkę o posadę Chairmana z samym Vincem, która zostanie skończona na WrestleManii XXXI? 

Nie tylko jednak Main Event był na wysokim poziomie. Dobre tempo miała walka Deana Ambrose'a z Bray'em Wyattem i już zapowiedziano ich rewanż na TLC z czego się cieszę, bo mieliśmy mały przedsmak co może nas czekać. Do tego pojawienie się Bad News Barretta i Romana Reignsa robi nadzieję, że obydwaj wrócą do ringu przed końcem roku. Nowy ring attire i nowa partnerka Fandango jest chyba najmniej wartą rzeczą do wspomnienia. Ale na przykład zdobycie WWE Tag Team Championships przez The Miza i Damiena Mizdowa mnie totalnie zaskoczyło.

WWE jednak potrafi być nieobliczalne, za co właśnie oglądam tą federację i śledzę wrestling. Mimo iż od WrestleManii XXX poziom tygodniówek spadał... to jednak teraz powinno być tylko ciekawiej. A ci którzy mieli obejrzeć Survivor Series, ale jednak się nie zdecydowali... niech teraz tego żałują, bo jest czego!

czwartek, 16 października 2014

Hell in a Cell - Niezapomniane walki

Karta na Hell in a Cell PPV powoli się zapełnia. Wydaje się, że po za walką Deana Ambrose'a z Sethem Rollinsem to na próżno szukać jakichś pojedynków, które mogą skraść show i zapaść na długo w naszej pamięci. Jednak jest wiele walk Hell in a Cell, które były naprawdę znakomite i niektóre momenty z nich długo będą jeszcze wspominane. Przygotowałem Wam na dzisiaj paczkę pojedynków Hell in a Cell, które warto obejrzeć przed nadchodzącym PPV.





Shawn Michaels vs The Undertaker (Bad Blood 1997)


Mankind vs The Undertaker (King of the Ring 1998)


6 MAN HELL IN A CELL MATCH AT ARMAGEDON


Triple H vs Chris Jericho (The Judgment Day 2002)


Brock Lesnar vs The Undertaker for WWE Championship (No Mercy 2002)


Triple H vs Batista (Vengeance 2005)


John Cena vs Randy Orton (Hell in a Cell 2009)


DX vs The Legacy (Hell in a Cell 2009)


The Undertaker vs Kane (Hell in a Cell 2010)


Alberto Del Rio vs CM Punk vs John Cena (Hell in a Cell 2011)


The Undertaker vs Triple H (WrestleMania XXVIII)

środa, 1 października 2014

Jest stabilnie

Ostatnim czasem, gdy obserwuję wszelkie tygodniówki zaserwowane przez WWE, czy też gale PPV to w przypadku oceny ich poziomu ciśnie mi się jedno na usta - jest chu**wo, ale stabilnie.


Brak nowych gwiazd, które mogłyby podciągnąć ratingi RAW, czy innych tygodniówek jest widoczny gołym okiem. Zwłaszcza, że obecnie główne storyline'y skupiają się na kilku postaciach: Dean Ambrose, John Cena, Kane, Randy Orton,  Seth Rollins, Stephanie McMahon i Triple H'u. Niby jest jeszcze Brock Lesnar, bo posiada WWE World Heavyweight Championship, ale za jego robotę odwala głównie Paul Heyman, a po dwóch pierwszych RAW od Night of Champions wciąż nie wiadomo czy główny pas mistrzowski będzie broniony na następnym PPV, czyli Hell in a Cell. I szczerze? Z każdym poniedziałkiem wizja kolejnego pojedynku Johna Ceny z Brockiem Lesnarem się coraz bardziej oddala, choć do "hiacynty" pozostały jeszcze ponad trzy tygodnie.


WWE stara się jednak odwrócić naszą uwagę od głównego pasa mistrzowskiego i jednocześnie wszystko w tej chwili skupia się wokół trójki: Dean Ambrose, John Cena i Seth Rollins. Seth próbując wykorzystać kontrakt ze swojej walizki Money in the Bank naraził się Cenie i w tej chwili stał się chyba najbardziej znienawidzoną postacią w WWE, bo chce go dopaść zarówno John jak i Dean. Jednak wyraźnie widać, że pomiędzy Ceną i Ambrosem także raczej nie będzie współpracy. Pytanie brzmi: jak dalej rozwinie się ta sytuacja? Czy zobaczymy Triple Threat Match w klatce Hell in a Cell, czy też zobaczymy pojedynek Ceny z Ambrosem na RAW o możliwość walki z Rollinsem na PPV? Wszystko jest na razie zagmatwane, a biorąc pod uwagę to, że zachcianki kreatywnych  i Vince'a zmieniają się z minuty na minutę, to ciężko określić co się wydarzy.


Gdyby nie ten główny wątek rywalizacji The Authority z Ambrosem i Ceną to RAW wyglądałoby naprawdę słabo. Ciężko ogląda się galę, gdy na siłę wpychane są dwa pojedynki kobiet: jeden ku promocji Total Divas, a drugi, by rozwinąć feud na linii AJ Lee - Paige. Cesaro przerzucają pomiędzy walkami o Intercontinental Championship, a U.S. Championship, co jest według mnie bez sensu. Skoro już zabrali pas IC Mizowi dzień po Night of Champions to powinni dokończyć feud Miz - Ziggler i tyle. Ponadto na razie nie ma rywala Sheamus u którego pas U.S. Championship jest już od dłuższego czasu. Przykro się ogląda Marka Henry'ego joobującego Bo Dallasowi, a potem niszcżącego go jakby był nie wiadomo jakim jego wrogiem. No a o Heathcie Slaterze i Titusie O'Neilu męczących się z Matadorami i Rosem oraz jego królikiem już nie wspomnę.


Biorąc to wszystko pod uwagę wydaje się, że obecnie na drugim planie, za tymi głównymi feudami są rywalizacje o pasy tag team pomiędzy Rhodesami, a The Uso's (być może niedługo włączą się The Ascension) i walka pomiędzy U.S.A., a Rosją, czyli ostatnio między Big Showem, a Rusevem. A ciężko jest stworzyć dobre, trzygodzinne show na podstawie trzech feudów. Jest to według mnie po prostu niemożliwe, niezależnie od tego jak bardzo kreatywni będą się starać.


Jest nadzieja, że skończy się ten problem od początku 2015 roku. Powinniśmy zobaczyć kilka debiutów gwiazd z NXT, a przede wszystkim powracających Daniel Bryana i Romana Reignsa. Ponadto jeszcze w tle jest kontuzjowany Bad News Barrett, który może zamieszać trochę w midcardowych feudach, miedzy innymi o pas Interkontynentalny. Myślę, że Vince będzie robił wszystko, by najbliższa Road to WrestleMania była gorąca. Wciąż jest nadzieja na walkę The Undertaker - Sting, na koniec kariery Umarlaka i powrót The Rocka lub Steve'a Austina na jeszcze jeden pojedynek. Zostaje nam nic innego jak przemęczyć się jeszcze te dwa, trzy miesiące z przeciętnymi tygodniówkami... a potem powinno się robić tylko lepiej.






czwartek, 25 września 2014

Pierwszy trailer WWE2K15!

Dobra wiadomość! W oczekiwaniu na grę WWE2K15 w końcu możemy zobaczyć pierwszy trailer od IGN! Trzeba przyznać, że gra zapowiada się znakomicie.


sobota, 23 sierpnia 2014

Pierwsze gameplay'e z 2K15!

IGN śmieściło na swoim oficjalnym kanale na youtube dwie wejściówki z gry WWE2K15. Są to entrance Randy'ego Ortona i Goldusta. Przyznam, że zwłaszcza wejście Goldusta zrobiło na mnie wrażenie. Zdecydowanie lepiej wygląda także publiczność i cała arena. Z niecierpliwością czekam na grę :)